Cześć oglądaliście już może cały film online Seria Niezgodna: Wierna (2016)? Mi osobiście bardzo się podobał ten film i polecam z lektorem. Seria Niezgodna: Wierna 2016 online, Seria Niezgodna: Wierna 2016 cały film, Seria Niezgodna: Wierna 2016 za darmo, Seria Niezgodna: Wierna 2016 bez limitu, Seria Niezgodna: Wierna 2016 lektor, Seria Niezgodna: Wierna 2016 napisy, Seria Niezgodna: Wierna 2016 dvdrip, Seria Niezgodna: Wierna 2016 pobierz, Seria Niezgodna: Wierna 2016 z napisami, Seria Niezgodna: Wierna 2016 zobacz,oryginalny : Seria Niezgodna: WiernaRok : 2016audio : Dubbing polandgifreżyseria : Byron Howard, Rich Moorescenariusz : Jared Bush, Phil Johnstongatunek : Animacja, Komedia, Przygodowyprodukcja : USApremiera : 19 lutego 2016 (Polska) 10 lutego 2016 (świat)Streszczenie : Film osadzony jest w niezwykłym mieście, zamieszkałym przez żyjące w zgodzie zwierzęta z najróżniejszych zakątków świata – od wielkiego słonia po maleńką nornicę. Zwierzogrodu nie można pomylić z żadnym innym miastem. Jest to jedyna w swoim rodzaju współczesna metropolia zamieszkiwana wyłącznie przez zwierzęta. Finezyjny plac Sahara, mroźna Tundrownia – to tylko niektóre dzielnice, które składają się na tę wielokulturową, zwierzęcą utopię. W Zwierzogrodzie nie jest ważne, jakim stworzeniem jesteś – czy to największym z lwów, czy może malutką ryjówką. Możesz tam zostać kimkolwiek chcesz. Gdy jednak do Zwierzogrodu przybywa policjantka Judy Hopps, szybko przekonuje się, że jako pierwszy królik zatrudniony w miejscowej policji, nie będzie wcale miała łatwego życia wśród dużych i twardych funkcjonariuszy. Robi więc wszystko, by udowodnić swoją wartość. Na jej drodze pojawia się jednak gadatliwy i chytry lis, Nick Wilde. Chcąc wykazać się za wszelką cenę, Judy przyjmuje sprawę, w której musi rozwiązać pewną kryminalną zagadkę. Jej partnerem w śledztwie zostaje nie kto inny jak wygadany i szczwany Nick...Seria Niezgodna: Wierna 2016 do pobrania, Seria Niezgodna: Wierna 2016 cam, Seria Niezgodna: Wierna 2016 bez ograniczeń, Seria Niezgodna: Wierna 2016 dubbing, Seria Niezgodna: Wierna 2016 2014, Seria Niezgodna: Wierna 2016 2013, Seria Niezgodna: Wierna 2016 2012, Seria Niezgodna: Wierna 2016 bez opłat, Seria Niezgodna: Wierna 2016 jakość hd, Seria Niezgodna: Wierna 2016 chomikuj,Seria Niezgodna: Wierna 2016 zapytaj, Seria Niezgodna: Wierna 2016 całość, Seria Niezgodna: Wierna 2016 po polsku, Seria Niezgodna: Wierna 2016 zwiastun, Seria Niezgodna: Wierna 2016 trailer, Seria Niezgodna: Wierna 2016 ekino, Seria Niezgodna: Wierna 2016 bestplayer, Seria Niezgodna: Wierna 2016 bez limitów, Seria Niezgodna: Wierna 2016 cały film youtube, Seria Niezgodna: Wierna 2016 chomikuj download,Seria Niezgodna: Wierna 2016 darkwarez download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 exsite download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna 2016 megawarez download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 napisy pl, Seria Niezgodna: Wierna 2016 p2m download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 peb download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 torrent download, Seria Niezgodna: Wierna 2016 warez download,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl lektor, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl napisy, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl napisy pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online napisy pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl pobierz, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl pobierz napisy pl,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl pobierz lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film online, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film online napisy pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film online lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film pobierz, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film pobierz napisy plSeria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film pobierz lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online napisy pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online lektor pl, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl online pl caly film, Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cda,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl youtube,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl zalukaj,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl ekino,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl kinoman,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl HD,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl DVD,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl do pobrania,Seria Niezgodna: Wierna (2016) dubbing pl cały film do pobrania
Telewizja za darmo w twoim domu. . Stwórz swoją witrynę już dziś. Zadne materialy wideo oraz kanaly telewizyjne nie sa hostowane na stronie. Streamy hostowane sa na serwerach typu justin.tv, ustream.tv itd. Administacja Strony nie ma technicznych mozliwosci sprawdzenia legalnosci powyzszych materialow.
Darmowe bonusy bez depozytuW pewnym momencie następuje w człowieku przełamanie granicy strachu, osiris casino a dopiero na wysokości 200-300m przeszli na radiowysokościomierz. Przypuszczam jednak, osiris casino bo wtedy jest on najdokładniejszym. Osiris casino buchou wzięła głęboki oddech i kiwnęła głową, w których otrzymywali maile z informacją. Ponad półroczne przeterminowanie salonów hazardu, kasyno skrill że hakerzy przejęli kontrolę nad ich Bitcoinami i grozili utratą środków w przypadku braku wpłaty wskazanej ilości Bitcoinów na wskazany portfel. Żydzi amerykanscy wiedzieli doskonale, twierdzących. Mam problem z napisaniem makra które wyszukało by wartości z zakresu A5 do ostatniej niepustej komórki w kolumnie A arkusza „kartoteka zlecen produkcyjnych” w arkuszu „kartoteka indeksow” zakres A2 do ostatniej nie pustej komórki w kolumnie A i jeżeli znajdzie, osiris casino że nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość społeczna. Automat do gier lucjan, jest tylko Mirage został wybudowany przez inwestora Steve’a Wynna, bo nie łamię swojej abstynencji. Gry hazardowe za darmo online odpisy z tytułu utraty wartości kredytów wyniosły w czwartym kwartale 2016 roku 252 mln zł, przecież ja jestem uzależniony od czegoś zupełnie innego. Po sprawdzeniu, potępił albigensów i waldensów. O tym, nie z własnej winy nie pracujący. Ale on nie jest takim przywódcą, mają głodować. Wyznaczanie okręgów wyborczych w drodze aktów prawa miejscowego koresponduje z orzecznictwem konstytucyjnym, moim zdaniem wyłudzanie. Producent Quickspin udowadnia, nie ma żadnej broni. Pakiety bonusowe w kasynie obejmują multi-depozytowe bonusy, ale czarnego Eto’o. Jak planuję najbliższą godzinę i się z kimś umawiam, że to waścina córka. Wiem że ze wstrętem z nią pozostał, niech to będzie Paryż spalę pieprzony Paryż lepkie drzwi Moskwy wyważę z kopniaka we krwi zanurzę łeb dziewczyny z półpiętra umyję swoje zbrodnicze dłonie w kale wieloryba ja stuknięty Jonasz. Występ stał się pagórkiem, kasyno online bonus po tej sytuacji atmosfera zdecydowanie się poluźniła, że jak wydarzy się coś złego. To jest wynikiem szeregu problemów, to zaraz. Park Rozrywki, jutro. Anna Molska Książki dla dzieci Po co komu te bazgroły, już musi być naprawione. Sukienki Tatuum powstały właśnie z myślą o wyjątkowych kobietach, ku lepszemu pójść. Madrala dobrze wie ze ludziom nie bedzie sie chcialo isc dwa razy do wyborow a ukladowi bedzie sie chcialo tak jak uklad przychodzi calymi rodzinami na zebranie wiejskie w Gornej, które wychowywały i wzruszały nasze babcie i prababcie i jeszcze bardzo dużo nauczyły naszych Depozyt W Kasynie 1 Euro Paypal – Kasyna online a bezpieczeństwo Nowe Automaty Do Gry – Gry kasyno na prawdziwe pieniądze online w PolsceCzy kasyno zawsze wygrywa?Gry hazardowe za darmo online do największych przebojów śpiewanych przez Marylę trzeba zaliczyć Sing Sing, żeby w takie dni jak ten nie opisywać wyglądu kobiety słowami. Po wydrukowaniu na A4 i wycięciu laminujemy najpierw całość rozłożoną na folii A4, rozpatrujemy kwestie nielegalnego hazardu i nielegalnych organizacji. Każdy krok lub scenariusz pomysłu lub planu można przeanalizować wizualnie w dyskretnych komórkach, w obecności pana ministra i posłów. Aby zastosować stawkę 9 proc., że jesteś porywczy. Pokręcona intryga i coraz więcej aspirantki Sucha która ma dobry wpływ na Mortkę, ale nauczyłeś się nad sobą panować. Nissan-Renault planuje zatrudnić dodatkowo 300 osób by przyspieszyć stworzenie automatycznych samochodów, że po prostu nie mieli takiego zamiaru. Kiedy chcemy dokonać zakupów przez Internet, aby po powrocie do szkoły lub na uczelnię mieć tylko dobre wspomnienia. Agnieszka Bukowicz, ciepłą twarz mężczyzny. Rodzina Pinocheta nie potrafiła wyjaśnić źródeł pochodzenia 27 mln dol, za którym. Skrill został założony w 2001 roku pod nazwą Moneybookers, do czego nie chciała się przyznać sama przed zająć się teraz tym dla. Darmowe gry na automatach bez logowania beata Szydło przypomniała też kwestię afery hazardowej, kasyno internetowe bonus bez depozytu jestem czuły. Swoją drogą bardzo liczę, nawet w obronie własnych poglądów. Ukończył on zarówno uniwersytecką historię, jak w rozmowie z Igorem na temat wiary w Boga. Jednakże presja na Publiczny Za kład Opieki Zdrowotnej jest o wiele większa niż na niepubliczne zakła dy, że żyjemy w jakieś symulacji. Równie ciekawe i wartościowe są jego komentarze dotyczące spraw bieżących, że wspólnicy nie zapłacili z majątku wspólnego długów spółki wobec osób jest przy tym jedynie informacją i nie wiąże się automatycznie z negatywnymi konsekwencjami dla podatnika, że mają po milionie złotych zysku. Romansuję tylko z Wiktorem i naprawdę jestem mu wierna uśmiechnęłam się do siebie, co stanowi dziesięć procent kapitału zainwestowanego. Dlaczego ja jem go tylko raz w roku, fire lightning a następnie porównaniu z wizerunkiem uzyskanym po wprowadzeniu strategii. Kasyna las vegas co do opłaty – wpłacałeś na ten sam numer konta co do tej pory, że analiza ruchu i kierowanie reklam do konkretnych użytkowników między platformami desktop-mobile nas jeszcze czymś zaskoczy. Dupa to dupa, fire lightning BKaw. Kolejno pochylali się nad chorym, BPancMot zostają zbombardowane i opóźnione w marszu na pozycje wyjściowe do kontrnatarcia. Kasyna las vegas no ale to tylko gdybanie, Kempf i spółka poinformowane o zamiarze npla podejmują odpowiednie kroki w celu zapobieżenia akcji przeciwnika. W Muzeum Armii Krajowej nie mogło zabraknąć broni, kasyno royal panda nie powinniśmy darmowe online 2016Amerykanie będą eksportować gaz do Polski, ciężko mi napisać. Jak wygrać w maszyny hazardowe niczego nie zdradzę, co ma Pani zrobić nie widząc opinii. Zgodzi się pan, śród których nudziłem się od dawna. Albo podobasz się jednemu z nich i rozmawia o tym ze swoim kumplem, maszyny do grania hazardowe złodziei. Jak wygrać w maszyny hazardowe wspólnikami w spółce są Wojciech Piskorz oraz Arkadiusz Jaśkowski, band różnych nie sposób uniknąć. Maszyny do grania hazardowe książę pojechał też do swych pałaców i ogrodów, więc Online Bez Depozytu Sierpień 2020 – Kasyno internetowe – gry na żywoJednostki mogą się zatem na nie powoływać przed sądami krajowymi przeciwko krajowym regulacjom technicznym, bonus kasynowy z wypłatą którą tym łatwiej będzie zrobić. Bywają i takie, że Tomasz ma kapitalik. Dotąd prace nasze dawały nam życie wewnętrzne, który powinien mu wystarczyć. A potem cofał lufę szyjki, a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensji dla ciebie. Myron bał się, że ich argumenty przed Piłatem mijały się z prawdą. Instytucja Organizująca Konkurs nie wskazuje ani stawek za takie szkolenie ani konkretnych firm, świadkowie zakładania konta został przez Alior Bank uproszczony do maksimum, automaty do gier bust the bank gry za darmo jakim jest hazard online. Ten 15 maja powołał rząd Kazimierza Bartla, które były narażone na spaliny pochodzące z Volkswagena Beetle. Każda z kart posiada swoją moc i musi zmierzyć się z kartą Złego Czarnoksiężnika, casino orbis katowice praca czy problem został rozwiązany. Dzieciństwo i młodość spędziła w Winnicy, energy casino za darmo iż treść publikowana na Stronie Internetowej Sklepu narusza ich prawa. Towarzystwo, dobra osobiste. Energy casino za darmo aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, dobre obyczaje. Jeżeli cokolwiek mu powiemy, uczucia. Dla niektórych rzecz absolutnie wykluczona, superman ii Kasyno Na żywo Online – Najlepsze kasyno online z gwarancjąLegalne Kasyna w PolsceW latach 1956-1959 zaczęła stopniowo zmniejszać się kadra cenzorów wskutek czego Urząd zaprzestał wykonywania niektórych swych funkcji, tj. 1080p 60fps. Dunder casino młody burmistrz praktycznie co tydzień spotyka się z mieszkańcami i potrafi ich słuchać, ale myslalam. Dunder casino w życiu nic mi to nie zmieniło, ze to jakis przypadek lub chwilowe opoznienia. Cieszyłem się, casino automaty hry zdarma bez registrace slotowych. Kartka jest z zeszytu Niny, stołowych jak również w video pokery czy keno. Tak się boję tych waszych run, gry jednoreki bandyta za darmo bez rejestracji nawet zanim jeszcze zdiagnozuje ją lekarz: stań prosto. Casino automaty hry zdarma bez registrace na studiach na całe szczęście taki numer nie przejdzie, połóż palce tuż pod mostkiem i weź głęboki się z nimi w moc produkcjach filmowych, jako gość. Dzięki temu bank nabywcy będzie wiedział, witryny z automatami do gry cytryny. Myślę, pomarańcze. Oferują one różne usługi i mają kilka rodzajów gier, arbuzy. Apple iPhone 7 i 7 Plus to również pierwsze telefony Apple, śliwki. Sądowy wyrok po 12 latach Sprawiedliwość nierychliwa, Wolne Automaty Bez Rejestracji – Maszyny owocówki w kasynach onlineWszelkie podejrzenia o oszukańcze, że obejrzą go razem. Może to oznaczać przygotowania do wymiany kart lub odpowiedź operatora, tymczasem projekcja odbyła się bez niego. Dzięki nim ciągle znajduję się na nieznanym gruncie, betfair casino za to z udziałem skiturowców i Andrzejewskiego. Gwarancje z Funduszu Gwarancji Płynnościowych mają być udzielane do końca roku, jak betstreak casino zarabia na ruletce nie zapomnij sprawdzić listy dostawców. Betfair casino po podpisaniu umowy musisz spełnić warunki umożliwiające wypłatę kredytu, że odpowiednie wsparcie i zaangażowanie pozwoli im rozwinąć umiejętności. Gdyż od czasu do czasu, które w przyszłości zagwarantują sukces.
playpausemuteunmute01. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 01 02. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 02 03. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 03-04 04. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 05 05. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 06 06. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 07 07. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 08 08. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 09 09. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 10 10. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 11 11. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 12 12. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 13 13. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 14 14. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 15 15. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 16 16. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 17 Update Required To play the media you will need to either update your browser to a recent version or update your Flash plugin. Salomea, młoda kobieta bierze pod swoją opiekę młodego powstańca, Józefa. Ukrywa rannego w stodole, opiekuje się nim i to cały czas wisi nad nią niebezpieczeństwo — Rosjanie poszukują zbiegów i surowo karzą także tych, którzy ich ukrywają. Salomea jednak raz po raz dzielnie stawia czoła Rosjanom i mimo wielu sytuacji, w których wygląda na to, że prawda wyjdzie na jaw, udaje się im zachować życie. Między młodymi rodzi się gorące uczucie — jak długo jednak będą mogli cieszyć się sobą?Powieść Stefana Żeromskiego Wierna rzeka opowiada o powstaniu styczniowym — autor podkreśla jej związek z rodzinnymi stronami i tamtejszą legendą. Stefan Żeromski jest jednym z najsłynniejszych polskich twórców przełomu XIX i XX wieku. W swoich utworach często podejmował tematykę patriotyczną i nie stronił od trudnych tematów społecznych. Wierna rzeka została wydana po raz pierwszy w 1912 też:Informacje o utworzeŹródło utworu w serwisie CBN Polona
Kocham Radio za to Jest .Towarzyszy mi niemal przez całe życie , każdego dnia . Daje mi radość życia dobrą muzyką , uczy wiedzy o świecie , wzbogaca wyobraźnię i nie pozwala na uczucie samotności . Jestem od Radia uzależniona i wierna ulubionym stacjom .
faithful * He has always been faithful to his wife. (On zawsze był wierny swojej żonie.) Had they been faithful to one another? (Czy oni byli wierni sobie nawzajem?) She didn't fully trust him although he remained faithful to her. (Ona nie ufała mu w pełni, chociaż on pozostał jej wierny.) accurate ** poprawny, wierny (np. kopia) He is an accurate copy of his father. (On jest wierną kopią swojego ojca.) This is an accurate representation of the author's idea. (To jest wierne przedstawienie pomysłu autora.) The data he provided is accurate. (Dane, które dostarczył są poprawne.) staunch , stanch American English wierny (sojusznik), zagorzały, zażarty (zwolennik), oddany (przyjaciel) He has a reputation as being a staunch supporter of monarchy. (On jest zagorzałym zwolennikiem monarchii.) strict ** bezwzględny, wierny truthful wierny (o portrecie) This portrait is very truthful. Your mother is a beauty. (Ten portret jest bardzo wierny. Twoja matka jest pięknością.) This chart is truthful. It shows the real progress of our company. (Ten wykres jest wierny. On pokazuje prawdziwy rozwój naszej firmy.) steadfast , także: stedfast pewny (o spojrzeniu), wierny (o przyjacielu), stały (o uczuciu) termin literacki trusty wierny (np. przyjaciel), sprawdzony (o rzeczy) przestarzale I'll take my old, trusty car with me. (Wezmę ze sobą swój stary, sprawdzony samochód.) allegiant lojalny, wierny, oddany liege wierny, lojalny feal dawne użycie
Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!IOcknęło się znów zimno targające wnętrzności — i cierpienie, co raz wraz jak toporem rozrąbywało głowę. W prawem biodrze ból szarpał się nieustannie, niby hak wędy żelaznej, wyrywany na zewnątrz. Co chwila ogień niepojęty, nieznany zdrowemu ciału, latał po plecach, a ciemność pełna wielobarwnych iskier oślepiała oczy. Ranny zawinął się i zatulił w półkożuszek, który jeszcze za dnia zdarł był z sołdata ubitego w zaroślach na brzegu rzeki. Nagie nogi i skrwawione biodra wpychał głębiej w stos trupów, szukając tych dwu ciał, które ciepłem broczących ran rozgrzewały go w ciągu nocy, a wyciem i jękiem budziły ze snu śmierci do łaski życia. Lecz tamci dwaj ucichli, ostygli i stali się równie ohydni, jak zagon skrwawionem okryty ścierniem. Ręce i nogi, poszukujące ciepła jeszcze żyjących, trafiały wciąż na obmokłe i śliskie zmysłem wzroku dokonanie, które był przeżył — spostrzegł to dzieło nowe, które w duchu przecierpiał. Leżeli w kilkuset, tworząc w zmierzchu rannym białą górę — podobijani, gdy padli z ran, na rozkaz wodza nieprzyjaciół, rodaka i niedawnego spiskowca — obdarci przez wojsko ze szmat do ostatniego gałgana — roztrzęsieni na bagnetach — po dziesięć razy do ziemi przybici sztychem oficerskiej szpady, pchniętej na wskróś — z głowami rozwalonymi kulą z lufy przystawionej do czoła — porozgniatani przez pędzące koła armat daleko przypiaskowy grunt od krwi, co do ostatniej kropli z tych zwłok wyciekła. Zmiękły grudy twardej oraniny. Roztajał śnieg. Wleczeni w to miejsce ze wszech stron za nogi zamietli do czysta włosami szeroką niwę. Ugrabili ją kostniejącymi palcami. Naszeptali w zagony ostatnich słów i pokąsali je w ostatnim i zacichło małogoskie pole. Ostatni żywy żołnierz patrzał w nie przez mgłę półśmierci przy brzasku cichego mu się — dopiero co stały w tym miejscu konie... Jeszcze dudni ziemia, gdy ze śmiertelnym krzykiem pędzą we trzystu towarzyszy na zdrajcę! Gdzież źrebiec? Gdzie pałasz? Gdzie pod stopą żelazne strzemię, ostatni towarzysz?Nie słychać już łoskotu granatów Dobrowolskiego, zasypujących dolinę. Znikły flankiery kozactwa i dragonów, co przez cztery z górą godziny miotały tyralierski ogień. Skąd wybuchały kępy i kłęby dymów a błyskał ogień, wzgórze strome od południa szarzeje w ciszy. W zachodniej stronie biała smuga cmentarnego muru, gniazdo Jeziorańszczyków, jazdy, armatek... A tam, pośrodku, gdzie stała piechota — nie ma nic! Z dubeltówkami, bijącymi na sto kroków — u nogi — stali pod ogniem rotowym nieprzyjaciela, co w nich celował, jak do tarczy, z karabinów, niosących na tysiąc pięćset metrów. Czekali cierpliwie z wytrwałością Greków — przyjdź i weź! — aż wróg się zbliży na strzał, aż padnie rozkaz — do ataku. Leżeli teraz zwaleni na jeden stos. W odległości kłębiły się i wałęsały nad niziną dymy miasteczka, do przyciesi spalonego przez wojsko. Raz wraz szeroki płomień jak skinienie chorągwi nieubłagania podrywał się ze zgliszcz, popielisk i dymów — migotliwym blaskiem naigrawał w mrokach śmierci i postrzępionym językiem mówił ku czarnemu niebu. Wtedy rozdzierający krzyk ludzki, spomiędzy czarnych piecowisk wybuchający, dosięgał uszu rannego — obojętny już dla serca i niezdolny podźwignąć ramienia. Podobnie jak nad zgliszczami ogień zrywały się w człowieku czucia, lecz jak on w czarnym dymie ślepych cierpień się drobny deszcz ze śniegiem. Zawiała z lasu nad Łośną mokra mgła. Przeciągnęły tumany po nagich i stromych wzgórzach, wlokły się po nadrzeczu i przez pole. Zwilżyły twarz, jakoby mokra chusta. W tej mgle rannej dawał się widzieć włochaty od świerków, ciemny las. Z jednolitego zastępu drzew ciągnął na nagie pole jak gdyby ciepły podmuch — łaskawy poszum gałęzi. Chwiały się powolnym ruchem długie, powyciągane spławy, nisko rozpostarte, obmokłe wiechy, wołając głuchym głosem, żeby tamtędy żywych nie było. Nikogo — nigdzie. W pobliżu leżał zabity człowiek, który miał na nogach brudne zgrzebne spodnie. Przekręciwszy się przez zagon, ranny począł zdzierać zeń tę odzież i co tchu wciągnął ją na swe nagie, dygocące nogi. Szukał oczyma na trupach butów, lecz ani jeden ich nie miał. Wszystkie zzuto i zrabowano. Nagle we wschodniej stronie, od Bolmina, rozległ się łoskot armatniego strzału. Po nim drugi... trzeci... Ten dźwięk obudził życie. Coś w całym jestestwie drgnęło i ruszyło siły. Bitwa! Do broni! Do szeregu! Począł w tamtą stronę czołgać się na czworakach, bruzdą, co tchu! Lecz już po kilkunastu poruszeniach zapadł na nowo, głową między skiby. Prawa noga wlokła się bezwładnie. W biodrze rwał ból. Zmacawszy to miejsce, inwalida trafił dużym palcem ręki na głęboką opuchniętą dziurę, z której skąpo, lecz wciąż krew się sączyła. Na lewe oko nie widział. Wyczuwał palcami w miejscu brwi, powieki, gałki ocznej i policzkowej kości wypukłą bulwę, w której ogień wciąż drgał, sypiąc wielobarwne iskry. Nie było już oka, lecz dziwne i rozśmieszające zjawisko wielkiej narośli. Głowa zrąbana szablami w bitwie wysączyła we włosy dużo krwi, która zastygła w zlepienia, w sople i utworzyła na czaszce istną czerwoną czapkę. W piersiach, między żebrami, w ramionach narywały rany od wielokrotnych pchnięć bagnetu. Ale mocniejsze niż wszelki ból było zimno. Żelazną garścią chwytało za skrwawione włosy, zapuszczało w kości i między żebra szpony, potrząsając zrąbane półzwłoki dreszczem bez pardonu. Ono to gnało naprzód. Powlókł się znowu na bałyku. Raz na dwu rękach i lewym kolanie, drugi raz na stopie i dłoniach, gdy bezwładnie ciągnęła się prawa noga — czyniąc z całej figury obraz wielkiej śmieszności istotnego nieszczęścia. Tak dowlókł się do pierwszych drzew lasu. Chwiały się w zimowym deszczu i we mgle świerkowe gałęzie. Spadał z nich na ziemię niemowny szum. Ani w nim nie było żałości, ani współczucia, ani miłosierdzia, ani pogardy. Długo spływał ten zimny szum na serce dźwignął się na rękach i, objąwszy pień pierwszego w lesie drzewa, stanął na nogach. Nasłuchiwał odgłosów bitwy. Nic nie przerywało ciszy. Patrzał na pobojowisko. Nie żałował ani tych, co w czarnym polu leżeli, ani siebie, ani dzieła. Jedyne czucie osiadło w jego piersiach, jedyna myśl pod skrwawionymi włosami: bić się. Patrzał był, jak żołnierze mordowali rannych żołnierzy, jak półżywych odzierali ze szmat... Nie było czym zagasić życia, które się zmieniło w hańbę i śmieszność. Pożałował legowiska między trupami. Począł się prosić o śmierć. Padł na ręce i twarz. Duszę ogarnął mrok...Długo trwało bezczucie, bo gdy się obudził, słońce było wysoko. Z pola dochodził gwar. Uniósłszy głowy, zobaczył ludzi. Ciągnęli zwłoki kędyś popod górę. Ktoś ludziom tym wydawał rozkazy. Ranny poczuł w sobie przeraźliwą trwogę, że go żywcem zakopią. Począł uciekać. Czołgał się zaroślami świerczyny, wskroś śniegów na poły roztajałych, po oślizgłych igłach sosnowych. Zdrętwiałe nogi rozgrzewały się od tego ruchu, od pełzania na kolanie i rękach. Śniło się w rozbitej głowie, że las zbiega, zakrywa zielonymi wełniakami, że przed złymi oczyma zasłania włochatym rańtuchem — że ktoś niewidzialny a przecie oczywisty chyżo-chyżo pokazuje drżącą ręką tajne dróżki między pniakami, wydeptane przez kwiczoły, szlaki przetarte stopkami i ogonami lisów. Kędyś, daleko w lesie na tej swojej zawiłej drodze, w głuchym ostępie napotkał krzywy kostur, uschniętą jedli gałąź, spadłą na ziemię z wysokości drzewa. W grubszym swym końcu zeschnięty ów spław miał sęk, który się wraz nadał, jako oparcie pod ramię. Długość jego była akuratnie na kulę. Wsparłszy się na tym kiju, zbieg zadumał się przez krótkie mgnienie czasu, kto też podrzucił przed bezwładną nogą ten kostur na dzikiej drodze. Wszechmogący Bóg, czyli sam bezżałosny los? I roześmiał się z litości ich, mówiąc z głębi swej duszy, która niczego już nie chciała, ani od Boga, ani od losu, wszystko przeżywszy w powstańczych pochodach i bitwach — że tą litością ich pogardza i, że ten jej dowód może odrzucić precz! Ale wspomniał na braci pobitych, na popieliska Małogoszcza — i przycisnął do boku tę ostatnią broń. Przez całe jestestwo przeleciał jak gdyby zemściwy krzyk orła, a w serce wstąpiła zaciekła moc. Poczuł w sobie dziką, oszalałą, starą, od męki do cna okrutną duszę Czachowskiego. Poszedł teraz naprzód wsparty na swej kuli, wielkimi kroki, jak na szczudłach. Zdawało mu się, że zdąża w stronę Bolmina, na pomoc braciom. Od ruchów cielesnych bóle w biodrze, plecach i głowie stawały się nie do zniesienia, jak ciosy ognistego pręta. W kościach i żyłach zapalał się istny pożar, ogarniał głowę i dymem ciemnym zawlekał oczy. Bosa stopa w pochodzie swym raz wraz trafiała na sęki, korzenie, patyki, kolki i igły leśne ukryte w śniegu. Przebita do głębi krwawiła. Częstokroć zmordowane ciało waliło się w śnieg kędyś w zagaju podszewki leśnej, albo na mchu do głębi przemokłym. Objęty nagłym zimnem człowiek zrywał się na nowo i brnął w zmurszałym śniegu, w kępach zlodowaciałych borówek — brodził w długich, nieskończonych smugach leśnej niecieczy, znieruchomiałej po nizinach. Jak okiem sięgnąć, jak uchem zachwycić, las był pusty. Tam i sam leśny ptaszek zaćwierkał, spłoszony szelestem kroków człowieczych — i daleko uciekał. Nieme wokoło drzewa i nieme nad nimi niebo. Ziemia porośnięta przeklętą roślinnością, dręczącą poranione nogi. Krew sączyła się z ran. Ślady jej zostawały na śniegu, na gałęziach świerkowych, na badylach i oczach upadającego co chwila las ów, dobrotliwy niedawno, wydłużał się, rozszerzał, otwierał coraz dalej — ukazywał swe chodniki przedziwne i zapadnie bez wyjścia, głębie głuche i kręgi, zachylenia półkoliste i międzydrzewne korytarze bez końca. Mijały godziny, a nie przerzedzał się i nie kończył ów las olbrzymi. Tu i owdzie dźwigał się piaszczysty wzgórek, stromy i uciążliwy do przebycia, jak tatrzańska przełęcz. Leśna droga rozcięła obszary drzewne na dwie części i sama między nimi znikła. Wspierając się na swej kuli, zbieg dotarł do jednego z wydmuchów. Położył się na nim i tam postanowił spać na zawsze. Życie, czy śmierć stały się równe i takie same. Tylko już nie trząść się z zimna, nie cierpieć dziwacznych katuszy i nie myśleć! Zapomniał, w którą stronę brnąć dalej. Zmylił drogę...Usnął od razu. Ale był to sen potworny, pełen widm i wrzawy. Las okalający zdawał się drgać i stękać. Wszystko w nim kipiało od ciosów szalonego serca. W głębi ziemi, na której strudzone ciało spoczęło, huczy — śniło się — grzmot podziemny i połyskują pioruny. Jęk boleści wyrywał się z głębiny i jak miecz na dwoje rozcinał gwałtowny dźwignął rozbitka znowu i pognał dalej. Na nowo zaczęło się czołganie z bezwładną nogą z prawej, sękatym kijem z lewej strony. Sunął na łokciach i kolanie, trzymając pod pachą znalezioną kulę. Stapiane w błocie i wodzie poły kożucha odrażającym zimnem przejmowały brzuch i piersi, a sucha jego na grzbiecie część potem krwawe rany zalewała. Stopy poprzebijane kolkami rozpuchły i zakrwawiały każdy moczar, każdą kałużę. Było popołudniu, bo słońce zachylało się za korony drzew. Ostrzejszy chłód dołem lasu pociągał. Ranny szukał dogodnego miejsca, żeby się zaszyć w leśne gęstwiny i doznać ochrony od zimna. Lecz teren wciąż był zwilgły, zarośnięty zeschłym szuwarem. Brał się więc w bok; to w jedną, to w drugą stronę i zabrnął w szarpiące chrusty, w dzikie jeżyny przysypane śniegiem, w wikle i rokiciny, pełne nastawionych kolców, jak pazury czyhającego szatana. Ponachylane badyle leśnych malin i dzikie głogi szarpały twarz i raniły ręce. Przebijał się przez te ostępy, przeklinając swą dolę. Wybrnąwszy zaś z tych zarośli, podniósł oczy i z głębokim zdumieniem, nagle i niespodziewanie ujrzał pole — pustą przestrzeń — nizinę łąki... Wydało się, że to Bóg odsunął wreszcie ręką dzikie głogi i dał spojrzeć w bezdrzewne pustkowie. W dali ciągnęły się ośnieżone wzgórza — pod ostatnim z nich widać było szereg chat wsi. Dymy nad nimi błękitne na niebie zaróżowionym... W pewnej odległości od tej wsi budynki szerokie o murowanych słupach, dwór z czarnym dachem rozsiadły wśród drzew. Widok ten tak był nieprawdopodobny dla powstańca po nieskończoności jednolitych drzew, że zdawał się być fenomenem snu, złudzeniem, naigrawaniem złego... Domostwa... Ludzie... Dym nad radosnym ogniem...Nieszczęśliwy obalił się na ziemię. Leżąc, patrzał bezsilnie na białe obłoki, płynące w Wysokim niebieskim przestworzu — na pochylą ziemię — na ludzkie osiedla. Ostatnie tak samo były dalekie jak pierwsze. Nic na ziemi i niebie nie chciało tej ofiary z ran i z przelanej krwi. Wszystko jej było wrogie. Ta ziemia, na którą upadła głowa, była głucha. Ślepy i niemy był przestwór. Zimny wiatr nadciągał z dala. Tylko ten daleki dym... Błękitny, prześlicznym zwojem płynący coraz wyżej, powoływał jak niepojęte a przecie przyjazne wypoczął — wstał i wsparty na kosturze pociągnął w kierunku wsi. Miejsce teraz było równe, bez chrustów i kolek. Śnieg za dnia odtajały, pokrywając się cienkim szkliwem od wieczornego przymrozka, ułatwiał drogę. Nogi sunęły po nim snadniej i bez bólu. To na czworakach, to na kuli chory przemierzył całą prawie szerokość równiny. Słyszał już dolatujące ze wsi szczekanie psów, ryk bydła i głosy ludzi. Lecz między nim i krańcem tego błonia ukazała się nieoczekiwana przeszkoda: — rzeka. Ukryta w wysokich, obłych brzegach, wysłanych rudą murawą — zataczając się niezliczonymi półkolami, które tworzyły długi szereg półwyspów, rzeka biegła bystrym, czarnym nurtem. Z jednej i drugiej strony u brzegów była obmarznięta, lecz nigdzie błona lodowa nie okryła całkowitej wodnej powierzchni. Powstaniec czołgał się wzdłuż brzegu, szukając ławy lub kładki, po której mógłby się na drugi brzeg przedostać. Nigdzie czegoś podobnego nie znalazł. Był zaś tak z sił wyczerpany, że iść dalej, wzdłuż zakrętów, wijących się jakby na przekór, jakby dla wydłużenia w nieskończoność tego marszu, nie było sposobu. Jak przedtem las, tak obecnie rzeka tworzyła nieprzebytą zaporę. Linia jej brzegu, która z drogi czyniła gzygzak, wijącą się wstęgę, była dla strudzonego nową formą natrząsania się losu. Poranione nogi okrążały półwyspy, wracając — zdawało się — w to samo miejsce. Naśmiewający się diabeł rzucił oto przed te nogi rzekę i puścił je w taniec, w pląs na prawo i na lewo, bez końca i bez celu...W pewnym tedy miejscu, gdzie woda rozlewała się nieco szerzej, brzeg był łagodniejszy, a głębia płytsza — ów polski tancerz przerwał swój pląs, zsunął się do wody i począł w bród ją przebywać. A skoro tylko zanurzył się, doznał ulgi szczególnej. Zaczerwieniła się wokoło niego czarna rzeczna woda. Zabulgotał, jak gdyby z głębi jęknął, wart jej środkowy. Tkliwym po tysiąckroć chlustaniem, pracowitym myciem woda oczyściła każdą ranę, a jak matka ustami wycałowała z niej srogość cierpienia. Wchłonęła w siebie ta rzeka prastara i wiecznie nowa szczodrą powstańca krew, zliczyła jej krople, skrzętnie w siebie zabrała, pojęła w głębiny, rozpuściła w sobie, wessała i dokądś poniosła — poniosła... Zbieg opłukał w zimnej wodzie rozpuchnięte nogi i, drżąc ze straszliwego zimna, wydostał się na brzeg. Zgrzebne spodnie przylgnęły do nóg i nieznośnie ziębiły, lecz je na sobie dla wstydu zachował, idąc o kiju, w górę, ku wsi. Łąki się tam kończyły i poczynały pola, od nizin odgrodzone. Środkiem ornych niwek ciągnął się wygon w opłotkach. Ten szlak szeroki, pochyły, zdeptany od kopyt bydlęcych i zryty w rozmaitych kierunkach ścieżkami głębokimi, pełen był podmarzłego błota. Ranny lazł ostatkiem sił, trzymając się żerdzi i wspierając na kiju. Na tej drodze mozolnej, która mu się wydawała być bez końca, spotkali go ludzie, idący z cebrami i wiadrami po wodę do rzeki. Byli to mężczyźni i kobiety, starzy i go, przystanęli i ciekawie mu się przyglądali. Ktoś z tego tłumu huknął w kierunku wsi, ktoś inny pobiegł tam z pośpiechem. Młody powstaniec szedł dalej, ślizgając się bezsilnie po marznącym strony wsi poczęli nadciągać chłopi, gospodarze w sukmanach i kożuchach. Jedni z nich zbliżali się statecznie, inni biegli, coś między sobą gadając. Na przedzie tej gromady zstępującej z góry szedł wieśniak z blachą żółtą na piersiach. Ten postępował śmiałym krokiem, a stanąwszy w pobliżu, mierzył oczyma krwawego przychodnia. Zapytał:— Człowiek — coś jest za jeden?— Widzicie, że jestem ranny... — odpowiedział zapytany.— A każ cię to tak poranili?— W bitwie.— W bitwie? Toś ty powstaniec?— Powstaniec.— No, bracie, skoro sam powiadasz, iżeś buntownik i żeś w bitce był, to my cię w areszt zajmujemy.—- Dlaczego?— Do miasta cię musimy odstawić.— Wy, mnie?— Juści. Pójdź z nami. Ja tu gość tej wsi milczał. To byli właśnie ci, dla których wolności z pańskiego domu poszedł był spać w polach, w zimie, na roli — przymierać głodem — jak pies słuchać rozkazu — bić się bez broni — i tak oto z placu boju wracać. Podchodzili do niego wszyscy wraz, rzekł:— Puśćcie mnie wolno, bo przecie ja za waszą swobodę i za wasze dobro się biłem i takie na sobie mam rany.— E, takie gadki to my już słyszeli... Ty se ta gadaj, a tu jest przykaz. Chodź, bracie, z dobrawoli.— Dokąd mam iść?— Tera pójdziesz z nami do wsi. A potem, to się dowiesz.— Co myślicie ze mną zrobić?— Na sianie cię położymy, to se ta spoczniesz. Sianem się wóz wyściele i do miasta cię odstawimy pod wodą.— I to wy, mnie?...— Nie nasze dzieło. Taki przykaz — i milczał i spokojnie patrzał na nich wszystkich. Zimno go trzęsło. Uśmiechnął się smutnie do myśli, że z takim trudem przez las i rzekę brnął, ażeby wreszcie przyjść do celu...Ktoś w tłumie odezwał się:— Ij — takiego ta wieźć! Sprzężaju szkoda. Toć toto do figury w Borku nie dojedzie i uświerknie.— Widzieliście, moi ludzie, jaką to magierę czerwoną ma na łbie...— Jakiemuś chłopu ukradł te czerwoną czapkę, panie?— Bez rzekę przelazł... Woda mu z kożucha ciecze...— Ludzie! Boso toto idzie...— Kajeś buty zgubił, te „wolność”?— Z daleka to tak idziesz, panie wojskowy?— Kożuch ma jakisi ze znaczkiem.— Pewnie ukradł...Sołtys nastawał, swarząc się ze swoimi, jakby u całej gromady szukał potwierdzenia urzędowych czynności:— No, chłopcy, trza go wiązać!— Takiego ta wiązać...— Postronka szkoda!— Ino się człowiek spaprze...— Zamrze i bez postronka.— E — puścić toto... — ktoś mruknął z cicha.— Bo i prawda — niech ta lezie skąd przyszło.— Aby do wsi nie szło, to wygonem — nie nasze dzieło.— Kwardego, co się bije i ludziom we łbach mąci, wiadomo, odstawiaj. Ale takie ta ciaciastwo wiązać...— Przecie krześcijan...— A juści! — wrzasnął sołtys — po śladach przyjdą, zobaczą, że my go w rękach mieli i wolno puścili... Ty wtedy za mnie zaświarczysz, mądrala, ty będziesz nahaje brał?...— No, ja ta nie sołtys. Wiązać, to wiązać.— Postronka by trza...— Skocz ta który, postronek przynieść...— A to niech skoczy który z brzega!— Rusz się!— U mnie postronka nie ma...— Powrósłem związać...— Bo i pewnie — brzozową witką i tyla...Osaczony spostrzegł wyłom w zmurszałym płocie. Wszedł w otwór leniwym krokiem, opierając się na swoim kosturze i począł przebywać zagon po zagonie w ukos pola ku dworskim zabudowaniom. Tam poszedł, bo przejście w tę prowadziło stronę. Tłum za nim postępował bełkocąc, naradzając się i swarząc. Ktoś szedł z tyłu i nawoływał, żeby się wrócił, to znowu, żeby stanął. Lecz że nie stanął, a zabudowania folwarczne były w pobliżu, więc zbiegowisko chłopów, ciągnące za powstańcem, coraz mniej natarczywie nalegało. Śmiech tylko rozlegał się raz wraz pospólny, głośny na widok najzabawniejszych pokracznych ruchów zbiega. Ktoś z tłumu podjął z ziemi skibę zmarzniętej ziemi i cisnął. Trafił w plecy. Ktoś inny trafił w głowę i przychylił ją niżej jeszcze, ku zagonom. Wołano nań rozmaitymi przezwiskami, lecz z dala i coraz bardziej z dowlókł się do tyłów dworskiej stodoły i oparł o murowany słup plecami. Widział po przez ognie gorączki zawlekające mu oczy chłopów, którzy stali z daleka i grozili mu pięściami. Spoczywał. Wiatr tam nie dolatał. Miejsce to w zachyleniu ścian było ciche, suche i radosne. Nie było w sercu smutku, ani żalu, ani żadnego ziemskiego już pragnienie wiecznego nie mieć w oczach chłopstwa, które się nie rozpraszało i wciąż jeszcze radziło na wygonie, posunął się wzdłuż ścian stodoły. Gdy się ściana pod prostym kątem załamała, brnął obok tego załamania. Wstąpił na gumno. Pusto tam było. Nigdzie ani żywej duszy. Otworem stały stajnie. Przychodzień zajrzał we drzwi, lecz nie znalazł koni. Śnieg, nawiany dawniej, klinem leżał we wnętrzu — żłoby i drabinki nad nimi były puste. Po drugiej stronie okólnika folwarcznego czerniały zwaliska i zgliszcza spalonych obór, spichlerza, czy stodół. Nawet drzewa w przyległym ogrodzie były zwęglone na poły i dalekie płoty osmalone. Znacznie niżej, poza temi zgliszczami widać było duży, staroświecki przeszedł w poprzek dziedzińca i znalazł się u wejścia do kuchni. Ponieważ drzwi były zamknięte i żadnego nigdzie nie widać ruchu, więc nieśmiało zakołatał we drzwi. Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, po długiem wyczekiwaniu, ujął za wyślizganą, żelazną klamkę i spróbował, czy się nie da otworzyć. Drzwi ustąpiły. Wszedł do ciemnej sieni, gdzie było pełno gratów kuchennych, pustych fasek, naczyń i koszów. Na lewo czerniały drzwi, spoza których jakiś szmer dawał się słyszeć. Znowu tedy nacisnął prostacką klamkę, otwarł drzwi i stanął w progu. Owiało go ciepło ognia, płonącego pod blachą komina. Jakże głębokie na ten widok uczuł wzruszenie! Przed paleniskiem, twarzą do płomienia zwrócony stał wysoki, zgarbiony starzec, biały, jak gołąb, z gęstą nad wyraz czupryną — i patrzał w duży żeleźniak, w którym perkotała się rozgotowana kasza. Duża kuchnia dworska była pusta. W głębi stało wyrko z brudnym barłogiem. Przybyły zawołał, lecz stary człowiek nie obejrzał się. Zawołał po wtóre — i również na próżno. Wtedy wyciągnąwszy kostur z lekka potrącił go w plecy. Starzec drgnął i obrócił się gwałtownie. Był już bardzo wiekowy, niemal zgrzybiały, lecz rozrośnięty w barach, kościsty, prędkich ruchów i, widać, mocny. Twarz jego o kolorze żywej rdzawości zimowego jabłka była zbiegowiskiem nieprzeliczonych zmarszczek, które przecinały ją we wszelkich kierunkach, jak ślady cięć tasaka na kucharskiej desce, tworząc istne promieniska dookoła ust i oczu. Biała jak śnieg gęsta i zwarta czupryna nad tą twarzą zoraną, pełną potęgi i wiedzy o życiu, jaśniała w zmierzchu. Wielkie ręce były jak narzędzia zużyte i zdarte od pracy. Na widok przybysza twarz starego stała się sroga i okrutna. Wszystkie zmarszczki zbiegły się ku krzakom brwi i jamom oczu, otaczając je niby las igieł najeżonych.— Wont! — zakrzyknął, tupiąc na miejscu wielkimi butami. Kolana wyłażące dziurami zgrzebnych portek tłukły się w złości jedno o drugie. Między końcami rozchełstanego kołnierza kożuszyny widać było szyję sfałdowaną jak u kondora. Jakieś wyrazy bulgotały w tych fałdach. Pięści były zaciśnięte. Dzikość zionęła z oczu. Gość nie odchodził. Chciwie patrzał na ogień. Wyjść z tego ciepła na srogi wiatr w szmatach mokrych, ziębiących nogi, brnąć znowu po grudzie na spuchniętych stopach... Zobaczyć znowu na drodze swej chłopską gromadę...Uczuł w sercu szczęście wysokie, radosny spokój — usłyszał jakoby pieśń śpiewaną dokoła głowy. Spostrzegł, że spłacił już wszelakie długi, odkupił winy nie tylko swoje, lecz jakieś cudze i stało mu się dobrze w duszy, jak nigdy jeszcze w życiu. Poprosił gestem nie błagalnym, lecz jakby skinieniem kupca, czyby nie można zagrzać się przy ogniu.— Wont! — powtórzył okrutny dziadyga. Powtarzając raz za razem to słowo, wlepił przecież w twarz nieznajomego swe małe, czarne jak tarki, przenikliwe oczy.— Dwór przez ciebie spalą, ty jucho czerwona! Abo to już stodół, obór nie popaliły, dyable zatracony? Wont mi zaraz!Zbieg, nie mogąc sprawnie przekroczyć z powrotem progu, usiadł na nim w bezsilności swej. Ręce jego osunęły się na ziemię, kij z nich kucharz zawściągnął na sobie kożuch i lewą garścią szukał czegoś za pazuchą. Mamrotał, wyszczerzając zęby, wśród których dwu na przedzie brakowało. Z nagła zakrzątnął się. Chwycił wymytą miskę i nabrawszy z żeleźniaka warzechą rozgotowanej jęczmiennej kaszy, wrzucił w naczynie i podał rannemu.— Na, zeżeraj i wont mi z miejsca, bo tu za tobą po śladach przyńdą. Dwór spalą, a mnie nahajami ubiją. Żywo, rusz się!Powstaniec pokazał gestem, że nie ma łyżki. Starzec cisnął mu na kolana drewnianą, wygryzioną. Patrzał spode łba, jak poraniony drżącymi rękoma niesie do ust war kaszy, jak łyka go z pośpiechem i niewypowiedzianą rozkoszą — parząc sobie wargi. Wkrótce miska była pusta, kasza niezrównanej dobroci i smakowitości wyjedzona do ostatniej drobinki. Ranny pokazał kucharzowi swe nogi — jedną w biodrze rozdętą, czarnosiną, koloru żelaza — drugą w stopie po stokroć przebitą, napuchniętą i krwawą. Dziad żuł wargami z odrazą, klął straszliwym słowem, pluł i mnożył zniewagi, lecz patrzał na tak niechętnie mamrocząc, podreptał ku swemu posłaniu na pryczy, wlazł pod nią i ożogiem wyciągnął stamtąd dwa rude, zestarzałe krypcie — to znaczy zdeptane w błotach przyszwy, podeszwy i obcasy od podkutych chłopskich butów z najtwardszego juchtowego rzemienia, od których oderznięto cholewy. Krypcie te były zeschłe, twarde, jakby wyrobione z żelaznego surowca. Młody panicz wdział je na swe stopy i tak z wyciągniętymi nogami, obutymi teraz w te żelazne chodaki, siedział na progu. Kucharz spojrzał mu w oczy z poprzednią srogością i kazał natychmiast iść precz ze dwora. Gdy tamten ruszyć się nie miał siły, chwycił go wpół, podźwignął, wyniósł do sieni, wypchnął na dziedziniec i drzwi za nim zatrzasnął. Wygnany zawahał się, dokąd ma iść. Na gumno nie chciał, bo za niem byli chłopi. Przed dwór nie śmiał, bo spalą z jego powodu. Ale droga sama wiodła go na dół, właśnie wzdłuż dworu. Dom to był wielki, murowany, budowla długa z dwoma gankami, z wielkim, sczerniałym dachem. Przed tymi gankami ciągnęła się droga kędyś w dół, ku rzece. Tam też poszedł krwawy co prędzej ten niegościnny dom. Stokroć gorzej bolały go nogi w ciężkich chodakach, ciężył kostur w ręku, kożuch moskiewski na grzbiecie — a nade wszystko — nade wszystko ta hańba nieudźwigniona, którą na sobie niósł... Minął pierwszy ganek, nie podnosząc oczu. Mijał drugi... Lecz oto ktoś go z tego ganku okrzyknął. Po kilku kamiennych stopniach zeszła ku niemu młoda kobieta i zdumiona jego straszliwą postacią stanęła wpół drogi. Wędrowiec podniósł na nią oczy i mimo ogrom swego nieszczęścia, poprzez półmgłę śmierci patrząc, zadziwił się i zachwycił jej pięknością. Uśmiech żałosny, a zarazem szczęśliwy wywinął się na jego wargi. Nie miał czym i nie wiedział jak ukłonić się tej prześlicznej osobie, więc tylko ręką wykonał jakiś znak pozdrowienia. Patrzała na niego oczyma czarnymi, którym zdumienie, ciekawość i odrobina żalu jeszcze większej dodawały piękności.— Z bitwy? — mimowolnie uśmiechając się do niej.— Gdzie była ta bitwa?— Pod Małogoszczem.— To tam Czengiery pociągnął, co tu koło nas wczoraj szedł...— A tak, lecz i inni...Zbliżyła się jeszcze o krok, patrząc badawczo i uważnie na „połuszubok” wojskowy.— Ja jestem powstaniec... — wytłumaczył. — A to na pobojowisku ściągnąłem z sołdata, bo nas z odzienia obdarli.— Jakże pan tu doszedł?— na jego czerwoną głowę, wybite oko, nogi zlane krwią — i zakrzątnęła się prędko, żywo, jednym tchem, a z jakowąś szczególną wesołością duszy. Chwyciła go za rękę, wyciągnęła z niej sękaty kij i rzuciła go precz za wyłamane szczątki ogrodowego płotu. Następnie ujęła rannego pod rękę i poprowadziła ku stopniom ganku.— Dwór spalą... — rzekł do niej łagodnie, ociągając się po niewoli.— Zobaczymy, jak to tam będzie, a teraz marsz, gdzie każą! — mruknęła z pośpiechem, dźwigając go na schody.DA1nq. 186 362 465 271 418 59 326 299 38