– To nie jest pierwszy kryzys. Ludzie do tej pory przechodzili przez dużo większe problemy, dużo większe kryzysy i wychodzili cało. Uważam, że nie ma co się zamartwiać wojną czy bezrobociem. Mamy bezrobocie na poziomie niecałych 6 procent. Póki co nie mamy wojny na terenie Polski. Mam nadzieję, że jej nie będziemy mieć.
Zmartwienia – paradoksalnie – powodują masę zmarnowanego czasu. Oczywiście niewiele osób (nawet specjalistów od zarządzania sobą w czasie) łączy temat zmartwień właśnie z czasem. Technika 80:20, zasada Eisenhowera, bufor czasowy, ALPEN i inne metody nic przecież nie mówią o zmartwieniach. Ja jednak, pracując z Kobietami, czarno na białym widzę, jak bardzo potrafią zabrać czas i zredukować produktywność. Zamiast iść do przodu z projektem – zastanawiamy się, jak zostanie odebrany. Zamiast tworzyć swoje miejsce w sieci (blog, strona WWW, fanpejdż itp.) – zamartwiamy się, czy będzie miało odbiorców. Zamiast mówić na prawo i lewo o tym, jak fantastyczną wiedzą dysponujemy – niepokoi nas, czy aby na pewno inni będą postrzegać nas jako ekspertów. I w ten sposób – zamiast działać – tracimy czas. Mogę Wam przyznać, że w tym temacie jestem specjalistką. Może nie jest tak, że stale się niepokoję, ale na pewno miewam tendencje do zamartwiania się. I te tendencje, niepilnowane i nietrzymane na smyczy, często mają ochotę zrobić ze mnie osobą notorycznie marudzącą i narzekającą. Tak, ze mnie. Pamiętam doskonale, jak wiele lat temu, gdy braliśmy z mężem kredyt, byłam jednym wielkim strachem, jedna wielką obawą. Motto osób zmartwionych – „A co, jeśli…?” – było moim mottem. „A co, jeśli nie spłacimy?”, „ A co, jeśli stracimy pracę?”, „ A co, jeśli za mało zarobimy?”, „A co, jeśli frank zdrożeje (ha, ha – do głowy by mi wtedy nie przyszło, że frank podskoczy TAK bardzo jak teraz). I tak dalej, i tak dalej. Mogłam całymi dniami siedzieć i się martwić. Jak wiadomo – nie wpływa to korzystnie na produktywność, zwłaszcza gdy jedyną radę, jaką słyszysz, gdy nie za bardzo wiesz, co zrobić, jest: „Weź się w garść!”. A jak tu wziąć się w garść, kiedy tyle zmartwień na głowie? Jak wziąć się w garść, kiedy mamy do czynienia z realnymi obawami i strachami, a nie z nieuzasadnionym niepokojem? Ponieważ nie lubię tego stanu, muszę się mocno pilnować. I robię to. Na różne sposoby – mniej lub bardziej dziwne. Chcesz widzieć, jakie? WYGADAJ SIĘ Często jest tak, że nie zmartwienie samo w sobie jest problemem, lecz fakt, że dusimy je w sobie i nie możemy (lub nie chcemy) o nim pogadać. Ze wstydu, ze strachu albo dlatego, że nie mamy z kim. Często Kobiety zachowują się tak, jakby nie zauważały, że świat wokół nich składa się również z dorosłych ludzi, którzy mają swoje zdanie i umieją je wyrazić. Po usłyszeniu rady: „Pogadaj z kimś i wyrzuć to z siebie” wiele Kobiet zaczyna uderzać w ton: „Ale co ja tam będę innych martwić?!”, „Przecież mają swoje problemy!”, „Pewnie z grzeczności wysłuchają i przytakną…”, „Nie chcę marnować ich czasu”. Baaaardzo wiele Kobiet nie zauważa, że mówiąc i działając w ten sposób, traktują wszystkich jak dzieci! Nie musisz nikogo obarczać swoimi zwierzeniami. Możesz po prostu powiedzieć, że masz trudną sytuację i potrzebujesz się wygadać. Albo zapytać, czy ktoś nie ma nic przeciwko. Zaakceptuj, jeżeli się zgodzi Cię wysłuchać, i skorzystaj z tego! Nie zawsze jednak jest łatwo znaleźć osoby, które zechcą wysłuchać, więc: ZNAJDŹ OSOBY, KTÓRE CI POMOGĄ Paradoksalnie jest to według mnie jeden z trudniejszych elementów tej układanki. Dlaczego? Bo zostałam wychowana w przeświadczeniu, że „człowiek człowiekowi wilkiem” i że „nikomu nie można ufać”. Takie przekonanie rujnuje związki międzyludzkie i powoduje, że w dorosłość wchodzisz z jedną czy dwiema zaufanymi osobami; nikim więcej. I choćbyś miała za męża totalnie świętą osobę, jedna osoba, pomimo całej swojej miłości do ciebie, nie zniesie tego, że wszystkie zmartwienia wylewasz zawsze na nią. Każdy człowiek dysponuje określoną dozą wytrzymałości, jeśli chodzi o znoszenie cudzych problemów. Zastanawiasz się, jak znaleźć takie osoby w swoim życiu? Bardzo prawdopodobne, że wyrastałaś w podobnym do mnie środowisku. Są osoby, które ze szkoły, ze studiów, z poprzednich stanowisk pracy wyniosły tłumy znajomych. Ja nie. W pewnym momencie zorientowałam się, że w moim życiu brakuje ludzi. Nie mówię o przyjaciołach na śmierć i życie, ale zwyczajnie – ludziach do pogadania. Wystarczyło, że jedna jedyna przyjaciółka nie miała czasu, a ja już byłam ugotowana, nie mając z kim porozmawiać. Jeśli też tak masz, zachęcam Cię, żebyś zaczęła już teraz. Natychmiast. Bo budowanie relacji z ludźmi to proces, który zabiera lata (po miesiącu znajomości nie zaczniesz przecież zwierzać się innym ze swoich problemów). Życzliwych ludzi możesz spotkań wszędzie – rodzice kolegów Twoich dzieci ze szkoły czy przedszkola; sąsiadki spotykane w tym samym sklepie lub w windzie; znajomi z pracy, którzy ze względu na nadmiar pracy wciąż są tylko znajomymi; osoby, które znasz z Internetu, a które mieszkają w tym samym mieście (choć nie jest to warunek konieczny). Ważne jest, żebyś wiedziała, że nie wszyscy wszystko zniosą. Ja na przykład tylko części osobom powierzam swoje problemy prywatne, inne z kolei słyszą tylko o zawodowych kwestiach. Nie zamęczam mojego męża opowieściami o prowadzonym biznesie i związanymi z nim zmartwieniami, bo – znając jego podejście – wiem, że od razu będzie chciał pomóc (a mówiąc wprost – nie może, bo się na tym nie zna). Jednocześnie dziewczyn z mojej grupy mastermind, stworzonej po to, by pomagać sobie w biznesie, nie zadręczam opowieściami o problemach z dziećmi, jakie niekiedy miewam, bo też nie to jest celem naszych spotkań! Długo pracowałam nad stworzeniem wokół siebie kręgu ludzi, którzy obecnie mnie wpierają, których lubię (z wzajemnością) i których z wielką radością spotykam od czasu do czasu (niekoniecznie po to, by się wyżalić). Czasem były to osoby, które podzielały moje zainteresowania, ale do dzisiaj pamiętam swój strach z początku tej znajomości: „O rany, przecież ja jej nie znam!”. Zawsze jest tak, że na początku kogoś nie znamy. NIE JESTEŚ PĘPKIEM ŚWIATA Dziwne stwierdzenie, prawda? Osoby, które wiecznie się zamartwiają, raczej nigdy nie pomyślałyby o sobie, że są pępkiem świata. Wręcz przeciwnie – boją się tego świata, znajdują się na uboczu – stąd ich zmartwienia. A jednak jest gatunek Kobiet martwiących się, do których wyrażenie „nie jesteś pępkiem świata” pasuje jak ulał. To Kobiety, które ciągle myślą: „A co sobie inni pomyślą?”, „A co, jeśli pomyślą, że nie mam wystarczającej wiedzy?”, „A co, jeżeli mnie skrytykują?”, „A co, jeżeli powiedzą, że się wygłupiłam?” Dzięki podobnym myślom te Kobiety w ogóle nie zaczynają działać, bo paraliżuje je strach przed reakcją innych. Tymczasem tego rodzaju myślenie zakłada, że inni nas dostrzegą! Że zauważą, co robimy! Co więcej – że zaczną się nami przejmować i reagować na sytuację! Tymczasem – wierzcie mi – wcale nie jest łatwo spowodować, by inni Cię zauważyli. Dlaczego? Bo szczerze mówiąc obcy ludzie mało się przejmują jakaś tam Budzyńską, która coś tam sobie w sieci napisała. Myślicie, że panią pracującą w Lidlu na kasie obchodzi, kim ja jestem i co ja robię? Ma swoje problemy, więc przejmowanie się tym, co powie, albo – OMG – a nuż zauważy, jest tak naprawdę przekonaniem, że świat ciągle patrzy na mnie i reaguje na każdy mój ruch. Tymczasem – nie oszukujmy się – świat ma nas generalnie w nosie. I – paradoksalnie – w rzeczywistości wszystko wygląda odwrotnie; spytajcie każdą początkującą blogerkę czy właścicielką firmy, jak dużo energii, czasu, a często nawet pieniędzy musiała włożyć, by zostać zauważoną. To się nie dzieje samo! POGADAJ SAMA ZE SOBĄ Często zachęcam do rozmów samej ze sobą. Mam nadzieję, że nie tylko ja tak mam (i że nie jest to oznaką jakiejś choroby), ale niekiedy mam wrażenie, że siedzą we mnie dwie osoby. Jedna to ta Budzyńska, która powołała do życia Panią Swojego Czasu – o rany, ona może zawojować świat! To ona organizuje webinary i ma radochę, że na żywo ogląda ją tysiąc osób! To ona wystawia swoją gębę i wrzuca zdjęcia do sieci. To ona pisze, że skromność jest przereklamowana. Ale nie da się ukryć, że siedzi we mnie też druga Budzyńska, która działa już trochę inaczej: ciągle się zastanawia, czy ta pierwsza nie przesadza; czy teraz przypadkiem jej nie dowalą; czy na pewno ciągle trzeba wychodzić przed szereg; czy na pewno ta pierwsza Budzyńska nie gada głupota. No więc, żebym nie zwariowała, sadzam te dwie Budzyńskie przy stole i każę im się dogadywać. A jak Ty masz pogadać sama ze sobą? Odpowiedź na to pytanie dawno temu znalazłam w książce dra Neila Fiorego „Nawyk samodyscypliny” (książkę bardzo Wam polecam!). Jeśli zamiast działać – martwisz się, zacznij zadawać sobie poniższe pytania: – „Jaka jest najgorsza rzecz, która może się zdarzyć?”, „ Jaki jest najgorszy możliwy scenariusz i jakie są najgorsze możliwe emocje z tym związane?”, a także – a może przede wszystkim – „Jakie jest prawdopodobieństwo, że wydarzy się właśnie to?”; – „Co zrobiłabyś, jeśli właśnie to się wydarzy?”. Zwróć uwagę na sposób, w jaki zostało skonstruowane pytanie. „Co zrobiłabyś?” pyta o działanie. Jeśli jedyne, co przychodzi Ci do głowy, to: „Nie wiem” – daj sobie trochę czasu lub zadaj pytania pomocnicze: „Kto mógłby Ci pomóc?”, „Z kim możesz o tym pogadać?”, „Czy ktoś kiedykolwiek znalazł się w podobnej sytuacji i mógłby Ci pomóc?”, „Co zrobisz, żeby poradzić sobie ze swoimi emocjami?”, „Co zrobisz później?”; – „Jakie masz inne możliwości?”. Bardzo lubię ostatnie pytanie, bo podaje pomocną rękę w sytuacji, gdy wydaje nam się, że wpadłyśmy w czarne bagno i jedyne, co możemy zrobić, to tonąć jeszcze bardziej. Często bywa, że tkwiąc w jakiejś rzeczywistości, nie zauważamy, że dokoła są inne możliwości, inne plany, inni ludzie. Nie zauważamy, że możemy zmienić swoje życie. Skąd wiesz, że robienie tego, czym obecnie się zajmujesz, jest Twoją jedyną możliwością i jedynym wyjściem z sytuacji? Rozejrzyj się – być może są inne sposoby na szczęśliwe życie. W podobnych sytuacjach lubię sobie przypominać wszystkie sytuacje z życia zawodowego, w których czułam się przytłoczona, zniechęcona, a czasami wręcz załamana; w których każdą komórką mojego ciała czułam, że nie tak miało wyglądać moje życie zawodowe – i po prostu szukałam nowego rozwiązania. Niestety, świat mi w tym nie pomagał, wszyscy wokół pukali się w czoło, starając się utwierdzać mnie w przekonaniu, że „życie jest ciężkie”, „praca już taka musi być” itp. Nie zgadzałam się z tym i ciągle szukałam swojej drogi. – „Co możesz zrobić TERAZ, by zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia tego najgorszego scenariusza?” Będzie to prawdopodobnie to, co odkładasz na później: spotkanie, telefon, praca, pokazanie się światu; wszystko to, co masz do wykonania, okaże się na pewno mniej przerażające niż najstraszniejszy scenariusz, który sobie wymyśliłaś. Czy Ciebie czasem dotyka ten problem? Jak sobie radzisz ze zmartwieniami? Zdradź mi swoje patenty! Ola (Pani Swojego Czasu) Pani Swojego Czasu
Wykorzystaj każdą wolną chwilę, aby osiągnąć sukces. Mowa ta jest pełna pozytywnej energii i inspiracji, która pomoże Ci w pokonaniu trudności i dążeniu do s
Został dodany przez: @agaczyta Pochodzi z książki: 2 wydania BłądElle Kennedy Cykl: Off-Campus, tom 2 Jedna z najchętniej czytanych powieści przez użytkowniczki największego portalu literackiego GoodReads ...on lubi zdobywać nie tylko bramki... John Logan może mieć każdą dziewczynę. Dla gwiazdy hokejo...
NIE TRAĆ ENERGII NA NIEPOWODZENIA I JĄTRZENIE. Ile razy tracimy czas na to, co już było i co nam nie wyszło! To kolejna głupota, która pożera masę czasu i energii, a przecież tego już nie ma, już się pisze dalsza historia… Sama mam niestety z tym trochę problem, ale mój mąż perfekcyjnie ucina moje kwestie dotyczące niepowodzeń. Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. 13 listopada 2013 | Kraj | Eliza Olczyk źródło: Rzeczpospolita Epopeja lustracyjna Leszka Moczulskiego dobiega końca. Rz: Od 14 lat toczy się pana proces lustracyjny. Chyba najdłuższy w historii lustracji? Leszek Moczulski, założyciel Konfederacji Polski Niepodległej: To prawda, ale jestem przyzwyczajony, bo w PRL moje procesy też zaliczały się do najdłuższych. Sam pan do niego dążył, składając w 1999 r. wniosek o autolustrację. Nie było pana już wówczas w polityce. Siedem lat wcześniej znalazłem się na liście Antoniego Macierewicza. Od tego czasu czekałem cierpliwie, aż tę sprawę będzie można wyjaśnić w procesie sądowym. Przed 1999 r. nie było takiej... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta
Im bardziej będziesz dbał o swój wygląd, tym lepiej dla Ciebie. Weź ciężarki i zmień te nieistniejące mięśnie w widoczne potwory. Nie da się zrobić czegoś z niczego, więc nie trać czasu i bierz się do pracy. Baw się dobrze z tym śmiesznym i bardzo zabawnym drugim sequelem Douchebag Workout na Silvergames.com! Sterowanie: Mysz
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Wdrożenie następnych robotów nie powinno trać dłużej niż dwa tygodnie - powiedział dyrektor techniczny w firmie Atria. It should not take more than two weeks to get the next ones up and running, says Atria's Technical Manager. Nie będę zabierać panu dłużej czasu. Tak, nie trać możliwości pokazania swoich umiejętności. Yes, not lose the opportunity to show their skills. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 1092. Pasujących: 1. Czas odpowiedzi: 126 ms.
The Call Up. Jest to gatunek SF uwielbiany przeze mnie, no ale ten film to porażka na całej linii. Ktoś miał zamysł zrobić Cube 2050 ;D ale mu nie wyszło, a czemu go przyrównuje do klasyka, bo choćby nawet ostatnia scena o tym świadczy przezywa jedna osoba i idzie do wyjścia oświetlonego białym światłem.. znajomy widok co nie.
„Puść ludzi, którzy nie są gotowi cię kochać. To najtrudniejsza rzecz, jaką będziesz musiał zrobić w swoim życiu i będzie to również najważniejsze” – tak rozpoczyna się motywacyjny tekst, który od grudnia krąży w internecie. Jego autorem ma być rzekomo znany aktor Anthony Hopkins. Popularny łańcuszek udostępniony został na polskim Facebooku kilkanaście tysięcy razy i dotarł do dziesiątek tysięcy użytkowników. Przykłady udostępnień tu i Autorem popularnego tekstu motywacyjnego jest aktor Anthony ocena:Tak tekst wygląda w polskiej wersji językowej:Puść ludzi, którzy nie są gotowi cię kochać. To najtrudniejsza rzecz, jaką będziesz musiał zrobić w swoim życiu i będzie to również najważniejsze. Przestań prowadzić trudne rozmowy z ludźmi, którzy nie chcą się zmieniać. Przestań pojawiać się dla osób, które nie interesują się Twoją obecnością. Wiem, że Twój instynkt polega na zrobieniu wszystkiego, co w Twojej mocy, aby zyskać uznanie osób wokół Ciebie, ale to impuls, który kradnie Twój czas, energię, zdrowie psychiczne i zaczniesz walczyć o życie z radością, zainteresowaniem i zaangażowaniem, nie każdy będzie gotowy podążać za Tobą w to miejsce. To nie znaczy, że musisz zmieniać to, kim jesteś, to znaczy, że musisz pozwolić odejść osobom, które nie są gotowe, aby z Tobą jesteś wykluczony, obrażony, zapomniany lub ignorowany przez osoby, którym poświęcasz swój czas, nie wyświadczasz sobie przysługi, oferując im swoją energię i życie. Prawda jest taka, że nie jesteś dla wszystkich i nie każdy jest dla jest to, co sprawia, że jest tak wyjątkowe, gdy znajdujesz ludzi, z którymi masz przyjaźń lub miłość odwzajemnioną. Wiesz, jakie to cenne, bo doświadczyłeś tego, co nie jest. Im więcej czasu spędzasz próbując sprawić, że kochasz kogoś, kto nie jest do tego zdolny, tym więcej czasu tracisz na pozbawienie siebie możliwości połączenia z kimś innym. Na tej planecie są miliardy ludzi i wielu z nich spotka się z Tobą, na Twoim poziomie zainteresowania i bardziej jesteś związany z ludźmi, którzy wykorzystują Cię jako poduszkę, opcję drugiego planu lub terapeutę dla ich emocjonalnego uzdrowienia, tym dłużej odchodzisz od społeczności, której pragniesz. Może jeśli przestaniesz się pojawiać, nie będą cię szukać. Może jeśli przestaniesz próbować, związek się skończy. Może jeśli przestaniesz pisać wiadomości, Twój telefon będzie ciemny przez nie znaczy, że zniszczyłeś związek, to znaczy, że jedyną rzeczą, która ją trzymała była energia, którą dawałeś tylko ty, aby ją utrzymać. To nie miłość, to przywiązanie. To chcieć dać szansę temu, kto na nią nie zasługuje! Zasługujesz na wiele, są ludzie, którzy nie powinni być w Twoim życiu, zdasz sobie rzecz, jaką masz w życiu, to Twój czas i energia, ponieważ oba są ograniczone. Cokolwiek dajesz swój czas i energię, określi Twoje istnienie. Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, zaczynasz rozumieć, dlaczego jesteś tak zaniepokojony, gdy spędzasz czas z ludźmi, w działaniach, miejscach czy sytuacjach, które Ci nie pasują i nie powinny być blisko Ciebie, kradną Ci zdawać sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie i dla wszystkich, którzy Cię otaczają, jest bardziej zacięta ochrona swojej energii niż cokolwiek innego. Uczyń swoje życie bezpieczną przystanią, w której dozwolone są tylko osoby ′′ kompatybilne ′′ z Tobą. Nie jesteś odpowiedzialny za ratowanie nikogo. Nie jesteś odpowiedzialny za przekonanie ich do poprawy. Nie Twoim zadaniem jest istnienie dla ludzi i dawanie im swojego życia! Bo jeśli czujesz się źle, jeśli czujesz się zobowiązany, będziesz źródłem wszystkich swoich problemów z naleganiem, obawiając się, że nie odzyskasz przysług, których udzieliłeś. Twoim jedynym obowiązkiem jest uświadomienie sobie, że jesteś mistrzem swojego losu i zaakceptowanie miłości, na którą uważasz, że że zasługujesz na prawdziwą przyjaźń, prawdziwe zaangażowanie i pełną miłość do zdrowych i prosperujących ludzi. Potem czekaj i zobacz, jak bardzo zaczyna wszystko zmieniać i to się zmieni, to pewne, z pozytywnymi ludźmi i dobrej energii, nie trać czasu na ludzi, którzy nie są tego warci, zmiana da Ci miłość, szacunek, szczęście i ochronę, na którą skąd wziął się motywacyjny tekst. Polska wersja została ewidentnie przetłumaczona za pomocą internetowego translatora, niektóre zdania nie mają sensu, sztucznie wygląda również składnia. Tłumacząc fragmenty tekstu na język angielski dotarliśmy do pełnej wersji, w której również pojawia się Anthony Hopkins. W komentarzach autorka bloga przyznaje, że nie jest pewna skąd wziął się tekst, znalazła go na tekst wygląda w angielskiej wersji:Let go of people who aren’t ready to love you yet! This is the hardest thing you’ll have to do in your life and it will also be the most important thing: stop giving your love to those who aren’t ready to love you yet. Stop hard conversations with people who don’t want to change. Stop showing up for people who are indifferent to your presence. Stop loving people who aren’t ready to love you. I know your instincts do everything to win the good mercy of everyone around you, but it’s also the impulse that will steal your time, energy and mental, physical and spiritual health. When you start manifesting yourself in your life, completely, with joy, interest and commitment, not everyone will be ready to find you in this place of pure sincerity. That doesn’t mean that you have to change who you are. That means you have to stop loving people who don’t want to love you yet. When you are excluded, subtly offended, forgotten or easily ignored by people you give time to, you don’t do yourself any favour by allowing them your energy and your life. The truth is that you’re not for everyone… And that not everyone is for you… That makes this world so special, when you find the few people you have friendship, love or a true relationship with… You will know how valuable that is… Because you have experienced what isn’t… But the more time you spend trying to make you loved by someone who cant… The more time you waste depriving the same connection… There are billions of people on this planet, and many of them will end up with you, on their level, with their vibration, from where they stand… But… The smaller you stay, involved in the privacy of people who use you as a pillow, background option, a therapist and a strategy for their emotional healing… More time you stay out of the community you wish for. If you stop showing up, you might be less wanted… If you stop trying, the relationship might stop… If you stop texting, your phone stays dark for days and weeks… Maybe if you stop loving someone, the love between you will dissolve… That doesn’t mean you ruined a relationship! That means all this relationship had was the energy that only you and you hire to keep it in the air. It’s not love. That’s attachment. That’s wanting to give a chance to those who don’t want it! The most valuable and most important thing you have in your life is your energy. Its not just your time because it’s limited… It’s your energy! What you give every day is what will become more and more in your life. It’s the ones you give time and energy that will define your existence. When you realize this, you start to understand why you are so impatient when you spend your time with people that don’t suit you, and in activities, places, situations that don’t suit you. You’re starting to realize that the most important thing you can do for your life, for yourself and for everyone you know, protect your energy stronger than anything. Turn your life into a safe sanctuary where only ” compatible ” people with you are allowed. You are not responsible for saving people. You are not responsible to convince them to be saved. It’s not your job to exist for people and give them your life, little by little, moment after the moment! Because if you feel bad or if you feel obliged; you are the root of all of this by your insisting, afraid they promise you the favors you won’t give them… It’s your only fact to realize that you are the loved one of your destiny and to accept the love you think you deserve. Decide you deserve a true friendship. Wait then… just a minute… And look how everything is starting to change…Przypisywany Hopkinsowi łańcuszek pojawił się na anglojęzycznym Facebooku jesienią zeszłego roku. Zimą trafił do Polski. Mając oryginalny tekst bardzo łatwo było ustalić, iż jego autorem nie jest słynny aktor. Oryginał pochodzi z portalu znajdziecie go tutaj. Opublikowano go 13 grudnia 2018 roku, a jego autorką jest pisarka Brianna Wiest, pisząca o rozwoju osobistym i samodoskonaleniu. Redakcji udało się uzyskać potwierdzenie, że są to jej słowa:These are my words, as in the article you są moje słowa, tak jak w artykule, który wiadomo kto przypisał jej tekst Hopkinsowi, jednak stało się to zanim łańcuszek przywędrował do Polski. Tutaj ktoś przetłumaczył go za pomocą translatora, skrócił niektóre fragmenty i zmienił zakończenie. W tej formie historia o pozbyciu się toksycznych osób ze swojego życia dotarła do dziesiątek tysięcy użytkowników szkodliwość fałszywych informacji jest dość niska. W tym wypadku jedyną faktyczną ofiarą łańcuszka została autorka tekstu, która nie skorzystała w żaden sposób na popularności swojego dzieła. Warto również zwrócić uwagę na jak wielu płaszczyznach mamy do czynienia z dezinformacją w internecie; informacje o koronawirusie, polityka, zwykłe plotki, a nawet poruszające teksty motywacyjne bywają wypaczane i Wiest “Hearts of Atlantis, Anthony Hopkins” zrobione przez Ninian Reid na licencji CC BY
170 . Czas, by zostawić osobiste problemy, odłożyć je na bok i zająć się w 100% odnalezieniem, zgłębieniem i realizacją życiowej misji, drogi serca i Duszy, powołania. Nie trać czasu! Nie jesteś tutaj po to, by kręcić się w wirze prostych, codziennych spraw, by żyć w szarości i monotonii, jesteś t
qCK49. 312 117 302 77 148 221 162 161 242

nie trać czasu na ludzi